Poniższy post powstał w ramach projektu "BAJKI TYSIĄCA I JEDNEJ
POLKI" Klubu Polki na Obczyźnie, który dedykowany jest Karince oraz jej
siostrze Ali. Dziewczynki aktualnie nie mają możliwości by podróżować, dlatego
zabieramy je w baśniową podróż po świecie z dziecięcych snów.
Istnieje mapa bez krańców świata - są na niej wszystkie kontynenty,
miasteczka i wsie, ale jako że zawieruszyła się w bibliotecznym dziale baśni,
nabyła magicznych cech: jeśli się na niej stanie, potrafi porwać ze sobą w
najbardziej odległe miejsce. Byli tacy, którzy próbowali przedostać się mapą na
skróty na Wielką Rafę Koralową u brzegów Australii, na szczyty Himalajów, a
nawet do sklepu obuwniczego dwie przecznice dalej. Te próby jednak kończyły się
fiaskiem, bo żaden ze śmiałków nie odkrył, że na wyprawę mogą wybrać się tylko
dzieci. Czternastoletnia Ala i jej ośmioletnia siostra Karina poznały także
inny sekret mapy - nie da się nią podróżować w pojedynkę. Dziewczynki dobrze
wiedzą, że trzeba razem usiąść na wygniecionym papierze i mocno złapać się za
ręce i dopiero wtedy otworzy się przed nimi droga. Dokąd tym razem? Jak zwykle
tam, gdzie ktoś na tę dwójkę będzie czekał. Tak jak tutaj.
Bajka 1 - 12 lwów z Alhambry
Karinka i Ala usiadły
na magicznej mapie. Wybierały się w miejsce, w którym zobaczą pałac z baśni 1001 nocy oraz będą mieć
i morze i góry jednocześnie.
Zawial wiatr i po chwili znałazły się w wąskiej
uliczce pełnej białych domków. Była to jakaś położona na wzgórzu dzielnica
miasta. Dzień był słoneczny i wybiła godzina 8 rano. Poszły dalej i trafiły na
mały placyk z fontanną. Ala zrozumiała, że język w jakim rozmawiają ludzie to
hiszpański, więc są w Hiszpanii. Jakiś młodzieniec włożył w rękę Karinki ulotkę.
Na jednej stronie była piękna długa twierdza położona na wzgórzu na tle ośnieżonych
szczytów. Na odwrocie było zdjęcie jakiejś kawiarni i napis "Pytajcie o
Dorotę z Polski".
Ala rozpoznała, że ta
kawiarnia jest tuż obok. Karinka pytała ludzi przy stolikach o Dorotę ale oni
odpowiadali jej coś niezrozumiale po hiszpańsku. Przy innym stoliku zobaczyły
parę 30-latków blondynkę i bruneta. Nie byli to Hiszpanie. Blondynka mówiła o
jakimś swoim śnie, że dziś o tej porze w tej kawiarni spotkają dwie dziewczynki
z Polski, którym muszą pokazać coś niezwykłego, lecz nie wiadomo co. Brunet nie
dowierzał. W rozmowie padło imię Dorota. Karina usłyszawszy to podbiegła,
przedstawiła siebie oraz swą siostrę Alę. Dorota przedstawiła bruneta - swojego
męża Omara z Maroka. Jej sen okazał się prawdziwy. Powiedziała, że jesteśmy w
Granadzie w Andaluzji na południu Hiszpanii. Omar zaprosił dziewczynki na
churros - typowe hiszpańskie śniadanie.
Karinka zapytala o
pałac z ulotki. Była to Alhambra, twierdza zbudowana w XIII w. której nazwa po
arabsku znaczy czerwień. Należała ona kiedyś do Arabów co rządzili Hiszpanią
przez 7 wieków. Pod koniec XV w zostali wypędzeni lecz pozostawili Alhambrę.
Dorota spytała dziewczynki, czy chcą ją zobaczyć.
Poszli na plac o nazwie Mirador de San Nicolas z widokiem na Alhambrę, takim jak na ulotce. Pałac robił wrażenie i był na tle białych gór Sierra Nevada. Omar dodał, że w środku jest dużo więcej do zobaczenia i że to ich sztuka.
Poszli na plac o nazwie Mirador de San Nicolas z widokiem na Alhambrę, takim jak na ulotce. Pałac robił wrażenie i był na tle białych gór Sierra Nevada. Omar dodał, że w środku jest dużo więcej do zobaczenia i że to ich sztuka.
Udali się w stronę
Alhambry. Najpierw zbiegli z górki uliczkami dzielnicy Albaicin, by przejść przez
most rzeki Darro w dolinię. Potem wspięli się pod górę. Po drodze w jednym z
domów Karina zauważyła muzyków grających na gitarach i tańczące artystki
flamenco. Zapragnęła też tak umieć tańczyć. Dorota obiecała, że po Alhambrze
wrócimy tutaj.
W kasie Alhambry
bileterka oznajmiła, że mają szczęście, gdyż zakończyła się konserwacja lwów z
fontanny dziedzińca Patio de los Leones. Można już oglądać wszystkie 12. Ala
zapytała co to za lwy i dlaczego są tak ważne. Dorota na to, że dziedziniec
lwów jest najwspanialszą częścią pałacu sułtana. Kamienne lwy podpierające
fontannę mają w sobie coś magicznego, że każdy turysta chce je zobaczyć. Są
bardzo stare więc konserwatorzy zabytków wciąż je wynoszą by konserwować.
Podczas zwiedzania
dziewczynki biegały po pałacu i jego ogrodach. Skakały przez strumyki wypływające
z fontann. Dotykały wszystkiego co się da, dlatego bacznie je obserwował Manolo
- pewien ochroniarz zabytku.
Weszli na
dziedziniec lwów. Był on bardzo piękny. Dachy dookoła wspierały cienkie kolumny
przez które przechodziły promienie słońca. Zdobione były arabskimi napisami. Na
środku stała fontanna z 12 lwami. Z ich pysków lała się woda i płynęła czterema
kanałami. Omar określił, że chodzi o 4 strony świata.
Karina poprosiła
Omara, by spróbował odczytać co znaczy jeden z napisów na kolumnie. Omar
przeczytał:
„Woda i dotyk to życie. Gdy ona przez kamień płynie, dotknij go a lew ożyje”.
To była jakaś legenda. Musiało
chodzić o lwy z fontanny. Karina pomyślała, że może to prawda i da się je ożywić.
Ali przypomniała się książka pt. "Karolcia”,
w której też były czarodziejskie kamienne lwy spod ratusza. Dorota skojarzyła, że
też zna ją z dzieciństwa.
Karinka przeskoczyła
odgradzający fontannę sznurek. Podeszła do jednego lwa. Zaczęła go głaskać i
prosić by ożył. Wtem ochroniarz podbiegł do niej i odciągnął. Manolo zwrócił
Karince uwagę, że ta rzeźba to bardzo stary zabytek co ma 800 lat, którego nie
można dotykać.
Chcieli
zrezygnować. Ale Karinka wpadła na pomysł. Poprosiła Dorotę i Omara by zagadali
ochroniarza, a ona spróbuje jeszcze raz z lwem. Najpierw nie chcieli się
zgodzić bo to niemożliwe by on ożył. Omar zażartował robiąc straszne miny, że
co to będzie jeśli on ożyje i je obie zje. Ale dla frajdy dziewczynek w końcu się
zgodzili. Podeszli do ochroniarza, przeprosili za zachowanie podopiecznej.
Poprosili by opowiedział im co wie o architekturze sąsiedniej komnaty "Dwóch sióstr". Manolo zaczął
opowiadać i rozgadał się niczym przewodnik turystyczny.
Karina dotykała, głaskała,
prosiła lwa a on ani drgnie. Ala pomyślała o tym jak działa ich mapa.
Zaproponowała, że może zrobić z lwem tak samo. Będą jego głaskać obie trzymając
się za ręce. Więc razem prosiły lwa by się obudził.
Zawiał wiatr, woda
w kanałach fontanny zaszumiała. Dziewczynki poczuły, że głaszczą sierść.
Wystraszyły się i chciały krzyknąć. Lecz lew przemówił ludzkim głosem dziękując
dziewczynkom za to, że go ożywily po wielu wiekach bycia kamieniem. Przedstawił,
się jako Macael a reszta 11 kamiennych zwierzaków to jego bracia. Obiecał, że
wybierze się z nimi na zwiedzanie Granady, ale najpierw muszą się ukryć.
Przekręcił łapą po ziemi i fontanna wraz z nimi zaczęła się kręcić i zjeżdżać
do podziemia.
Gdy Omar gadał z Manolem
Dorota spostrzegła kątem oka co się dzieje, że jest tam żywy lew. Na szczęście
do ochroniarza podeszła grupa turystów by go o coś zpytać. Dorota chwyciła
Omara za rękę. Wskoczyli na dwa inne lwy zjeżdżającej fontanny, która na moment
schowała się w podziemiach. Potem powróciła na dziedziniec. Lecz nie było na
niej jednego lwa oraz Ali, Kariny, Doroty i Omara.
Turyści zobaczyli, że
brakuje jednego lwa. Poskarżyli się ochroniarzowi, że w kasie ich okłamali. Miało
ich być 12. Manolo stwierdził, że może zabrano go do konserwacji. By to
wyjaśnić zaczął dzwonić do wszystkich biur Alhambry ale pracownicy tego dnia
byli zbyt zajęci.
Cała czwórka wraz
lwem ruszyła do wyjścia z podziemi, które było gdzieś pod murami. Nie
dowierzali, że legenda jest prawdziwa. Macael opowiedział im swoją historię.
Ok 1.000 lat temu
12 lwów żyło na sawannie w Afryce. Łowcy polowali na nie aby sprzedać na areny
do cyrków. Ale lwy były sprytniejsze i się nie dawały złapać. Poprosili pewnego
szamana, by zaczarował je tak aby tymczasowo unieruchomić. Szaman nie był
dobrym magikiem. Co chwila rzucał na lwy niewłaściwe zaklęcia, które powodowały,
że nabywały one magicznych mocy, np. mówienie ludzkim głosem, latanie,
przenoszenie przedmiotów wzrokiem. W końcu trafił na takie, które zamieniło je
w kamienie. Lwy już nie mogły się ruszać ale czuły i słyszały co dzieje się
dookoła.
Teraz łowcy mogli już
złapać lwy. Ale mieli problem, bo potrzebowali je żywe. Szaman twierdził, że nie
jest łatwo je ożywić. Trzeba odczarować każdego z osobna. Lew będzie żywy tylko
przez jedną dobę. Potem znowu zmieni się w kamień. Gdy powtórzy się to z każdym
spośród 12-stki to wszystkie ożyją i pozostaną w nich te moce, które
przypadkowo im dano. Szaman nie wiedział tez jak ożywić każdego z lwów na
24 godz. Łowcom to się nie podobało, dlatego za karę zabili go. Co mieli zrobić
z kamiennymi lwami. 150 lat później interesowali się nimi architekci by
wykorzystać rzeźby do swoich budowli.
10-letniemu synowi
handlarza i koledze spodobał się lew imieniem Almohad. Zaczęli go dotykać a on ożył.
Zabrał ich na przejażdzkę po pustyni. 24 godz później znów skamieniał. Ojciec
znalazł chłopców i posąg lwa nie wierząc jakim cudem go wynieśli. Było już jasne,
że ożywić lwa na 24 godz. mogą tylko dwoje dzieci razem go dotykając. Potem całą
12-stkę kupił jakiś architekt z arabskiej Andaluzji. Potem sułtan z Alhambry w
XIV chciał mieć wspaniałą rezydencję wewnątrz twierdzy. W niej powstała
fontanna z lwami, które stoją do dziś.
Potem pojawiła się kolejna
szansa. Były to córki sułtana, całe życie zamknięte za murami Alhambry. Bawiąc
się w ogrodach pałacu wyobrażały sobie, że rzeźby są żywe. Wybrały lwa Nazari,
zaczęły go głaskać a on ożył. Wziął dziewczynki na grzbiet i pofrunął. Pokazał
im cały świat poza Alhambrą. Potem wrócił w miejsce fontanny by zmienić się w
kamień. Córki sułtana opowiadały o tym każdemu w pałacu. Nikt nie uwierzył, ale
historia o ożywionym lwie stała się legendą. Pewien rzeźbiarz, co dekorowal pałac
inspirował sie tymi legendami. Więc wyrzeźbił napis na kolumnie, który odczytał
Omar i dzięki niemu Ala i Karina mogły odkryć tajemnice lwów. Pod koniec
XV w. Alhambra została przejęta przez Izabelę Katolicką, która zachowała
twierdzę dla siebie. Lwy w fontannie stały dalej, ale od 600 lat żadne dziecko
ich nie ożywiło.
Woda co z nich wypływa
leje się na 4 strony świata niosąc magię lwów, która przyciąga turystów jak
magnes. Jest szansa, że wsród nich znajdzie się dwoje dzieci, co obudzi
następnego lwa. No więc trzy lwy Almohad, Nazari i teraz Macael zostały ożywione.
Pozostała już tylko, a nawet 9-tka.
Lew odwdzięczył się
Ali i Karince i został ich przewodnikiem. Ale mieli na to tylko 24 godz. Dorota
i Omar umówili się na wieczór na spektakl flamenco. Karinka i Ala wskoczyły
na grzbiet Macaela i złapały się mocno. Wyrosły mu skrzydła i uniósł się w
powietrze. Pofruneli nad całą Granadą. Najpierw polecieli nad morze 80km od miasta.
Wylądowali w sadzie blisko morza, gdzie cały rok jest ciepło. Ala i Karinka wspięły
się na drzewa i jadły pomarańcze i cherimoya. Potem udali się na plażę między Salobreñą
i Almuñecar. Było w miarę ciepło by zamoczyć nogi. Dziewczynki zdjęły buty i
wbiegły do morza. Jednak stwierdziły, że w Polsce jest lepszy piasek.
W morze wchodzą
góry Sierra Nevada i do tego ośnieżone na najwyższych szczytach. Siostry wsiadły
na lwa by tam polecieć. Odkryły miasteczko narciarskie.
Zapragnęły nauczyć się jeździć
na nartach. Dziwne było to, że zrobią to w ciepłej Hiszpanii. Macael wyczarował
im narty, kijki, kaski i kombinezony. Był warunek, że na stokach dziećmi opiekują
się dorośli. Ala opiekowała się Karinką a lew miał na obie oko. Inni narciarze
myśleli o nim, że to jakiś gościu przebrany za maskotkę reklamy turystycznej
Alhambry. Ali i Karince szło całkiem nieźle, wjeżdzały wyciągami, zjeżdzały po
stokach i odkrywały nowe trasy. Inni narciarze udzielali im rad jak jeździć.
Zdarzało im się upadać, bo to normalne przy nauce czegoś nowego. Jednak upadki
nie były groźne, bo to Macael swoją mocą chwytania wzrokiem łagodził każdy z
nich.
Gdy zamknięto
stoki, siostry wsiadły na lwa by wrócić do Granady na spektakl flamenco.
Ubrania dziewczynek znów stały się normalne. Poszli w na starówkę miasta by ruszyć
w stronę dzielnicy Sacramonte - centrum kultury flamenco. Były tłumy, więc
Macael stanąl na tylnich nogach i szedł prosto jak człowiek. Dalej udawał
przebraną maskotkę – żywą reklamę lwa z Alhambry. Turyści go podziwiali. Dorota
i Omar już czekali. Spektakl był w sali domu-jaskini wmurowanym w zbocze góry.
Widzowie usiedli na krzesełkach ustawionych dookoła pod ścianą. Weszło trzech
muzyków. Jeden grał na gitarze, drugi na drewnianej skrzynce a trzeci śpiewał okazując
emocje od smutku po radość. Na środek sali wbiegły dwie tancerki w kolorowych i
falbankowych sukienkach w kropki, z różami we włosach i w butach do stepowania.
Tańczyły kręcąc się i wywijając na wszystkie strony. Klaskały i tupały. Karinka
chciała wyjść na scenę by naśladować tancerki. Macael kiwnął grzywą. Ala i
Karinka spojrzały na siebie i spostrzegły, że są ubrane w sukienki flamenco.
Tancerki zaczęły
wolać Ole! Ole! i wyciągnęły ręce w
stronę dziewczynek. To zaproszenie do wspólnego tańca. Teraz obie tańczyły w kółeczku
wraz z artystkami naśladując ich kroki i ruchy. Macael swoją magią dodał im
trochę umiejętności więc ich taniec wyszedł świetnie. Publiczność klaskała. Tancerki
podziękowały dziewczynkom za wspólny występ. One szczęśliwe wytańczyły się po
wsze czasy. Poprosiły Macaela by pozwolił im zachować stroje flamenco.
Noc spędzili w
mieszkaniu Doroty i Omara wraz z lwem. Następnego dnia przed 10:00 musieli być
na Alhambrze by pożegnać się z Macaelem, który miał zmienić się w kamień przy
fontannie. Lew powiedział, że teraz ma dla wszystkich misję. Aby przekazali
historię jak największej ilości dzieci. By one mogły kiedyś przyjść na Alhambrę
i ożywić na jedną dobę kolejnego lwa. Almohad, Nazari i on mają już to
zaliczone. Trzeba pomóc pozostałej 9-tce.
Kiedy wszystkie 12 lwów
pozbędzie się kamiennej powłoki to albo wrócą do Afryki albo zostaną tutaj. Swoimi
mocami będą pomagać ludziom a zwłaszcza dzieciom realizować ich marzenia i
odstraszać to co złe. Dorota i Omar mieli czekać na przy wejściu do pałacu. Karina
i Ala weszły z Macaelem podziemiami Alhambry pod dziedziniec lwów. Macael przyłożył łapę do ściany. Fontanna zjechała jak winda. Wszyscy wsiedli na nią i unieśli
się do góry.
Macael stał przy
fontannie na swoim miejscu. Było tylko 5 min. na pożegnanie. Karinka zapytała w
jaki sposób dzieci mają poznać, który lew był ożywiany a który nie. Macael wskazał
który to Almohad a który to Nazari i kazał się dobrze przyjrzeć. Pierwszy
miał między palcami jakiś patyk, a drugi naszyjnik na szyi, także z kamienia.
Dzieci musiały podarować lwom jakiś prezent, który też skamienieje pozostanie z
nimi na zawsze. Karinka wyjęła z kieszeni różyczkę od stroju flamenco, którą
miała we włosach. Wpięła Macaelowi w grzywę za ucho. Lew dodał, że ten który był
już ożywiony będzie najlepiej zakonserwowanym kamieniem. Almohad i Nazari
przechodziły najmniej konserwacji, spośród wszystkich lwów. Teraz tak będzie z
Macaelem.
Wybiła 10:00.
Dziewczynki pożegnały się, podziękowały za wszystko. Objęły Macaela i pod dłoniami
poczuły ciepły kamień. Oczy lwa znów były kamienne a z paszczy trysnęła woda. Karinka
i Ala musiały prysnąć zanim ktoś je zobaczy przy lwach. Wracając wyminęły się z
pewnym panem idącym z całą świtą pracowników Alhambry. Rozpoznały tamtego
ochroniarza co je pogonił. Przy wejściu spotkały Dorotę i Omara. Opowiedziały
im ostatnie słowa Macaela. Oznajmiły, że przyszedł też czas na nie.
Udali się do innego
zabytku na Alhambrze - pałacu Karola V z okrągłym dziedzińcem w środku. W jego
sercu rozłożyły mapę. Omar polecił im by udały się do Skandynawii, bo on kiedyś
tam był i twierdził, że jest pięknie. Dziewczynki pożegnały się i podziękowały
za pokazanie lwów, za flamenco i za magiczną przygodę. Usiadły na mapie, złapały
się za ręce. Na dziedzińcu zawiał wiatr. Karinka i Ala jak smuga swiatła zostały
wciągnięte w mapę, która potem sama się złożyła i zniknęła.
W tym samym czasie
ochroniarz Manolo wszedł z innymi pracownikami i dyrektorem na dziedziniec
lwów. Dyrektor objerzał fontannę i stwierdził, że wszystko się zgadza. Wszystkie
12 lwów jest na miejscu a oni niepotrzebnie stracili czas na poszukiwania jednego
po całej Alhambrze. Na koniec życzył Manolowi miłego dnia i pochwalił
kobserwatorów zabytków za doskonałą pracę.
Kiedy wszyscy wyszli
Manolo podszedł do lwa, który wcześniej zaginął. Stanął na przeciwko i pochylił
się. Długo wpatrywał się w jego kamienne oczy i wodę tryskającą z pyska. Po
chwili zobaczył przy uchu lwa kamienną różę jaką wpinają we włosy tancerki
flamenco. No tak - pomyślał - doskonała praca konserwatorów.
KONIEC
A oto dokąd
wyruszyły Ala i Karinka w dalszą podróż
BAJKA 2: Troll (Norwegia)
BAJKA 3: W poszukiwaniu wiosny (Bułgaria)
BAJKA 4: Niespodziewane spotkanie z Królem Śniegu (Kanada)
BAJKA 5: Tajwan i zniknięcie Coco (Tajwan)
BAJKA 6: Kosmiczna podróż (Francja)
BAJKA 7: Tam gdzie mieszkają słonie (Tajlandia)
BAJKA 8: Arabska przygoda (UAE)
BAJKA 9: Na meksykańskim szlaku tajemnic (Meksyk)
Czytaj więcej bajek...
BAJKA 3: W poszukiwaniu wiosny (Bułgaria)
BAJKA 4: Niespodziewane spotkanie z Królem Śniegu (Kanada)
BAJKA 5: Tajwan i zniknięcie Coco (Tajwan)
BAJKA 6: Kosmiczna podróż (Francja)
BAJKA 7: Tam gdzie mieszkają słonie (Tajlandia)
BAJKA 8: Arabska przygoda (UAE)
BAJKA 9: Na meksykańskim szlaku tajemnic (Meksyk)
Czytaj więcej bajek...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Disqus - Kuskus, czyli Zapraszam na Feedback ;)